Typ tekstu: Książka
Autor: Witkiewicz Stanisław Ignacy
Tytuł: Dramaty wybrane
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1920
Może tłum się wali jeszcze na to wszystko.
Jan wychodzi
Dziwna rzecz, jak starość i służba morska przytępia wszystko w człowieku. Dosłownie nic nie czuję, ani złego, ani dobrego. Psiakrew, człowiek to nie okręt.
Wchodzą: Typowicz, Ewader i Widmower
Nareszcie.
do starców
Syn mój się zabił. Nerwy nie wytrzymały. Trudno. Cóż tam słychać?
TYPOWICZ
blady, tamci speszeni straszliwie
Panie Wałpor, pociesz się pan. Wszystko idzie do diabła. Semici wybrną zawsze. Tam są góry trupów na ulicy. Przeszliśmy piechotą. Szofer uciekł. Auto nam zabrali. Widzieliśmy dziwną scenę. Szła księżna w szlafroku z Korbowskim, trzymani przez jakichś drabów. Nie mogliśmy się docisnąć.
Wchodzą albinosi
Może tłum się wali jeszcze na to wszystko.<br> Jan wychodzi<br>Dziwna rzecz, jak starość i służba morska przytępia wszystko w człowieku. Dosłownie nic nie czuję, ani złego, ani dobrego. Psiakrew, człowiek to nie okręt.<br> Wchodzą: Typowicz, Ewader i Widmower<br>Nareszcie.<br> do starców<br>Syn mój się zabił. Nerwy nie wytrzymały. Trudno. Cóż tam słychać?<br> TYPOWICZ<br> blady, tamci speszeni straszliwie<br>Panie Wałpor, pociesz się pan. Wszystko idzie do diabła. Semici wybrną zawsze. Tam są góry trupów na ulicy. Przeszliśmy piechotą. Szofer uciekł. Auto nam zabrali. Widzieliśmy dziwną scenę. Szła księżna w szlafroku z Korbowskim, trzymani przez jakichś drabów. Nie mogliśmy się docisnąć.<br> Wchodzą albinosi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego