No, zdarzenie... z tym Żydkiem, co go to pan pułkownik... - naprowadzał ostrożnie pan Kipiński szczerząc spróchniałe zębiska.<br>- A... tak, smutne zdarzenie! - mruknął Kazimierz.<br><page nr=228> - Smutne?... Asan mówisz, że smutne, panie żołnierzu?!... A to osobliwe, jakem Kipiński!... Osobliwe!... Że szelmę Żyda sprawiedliwa spotkała kara - to smutne?... A fe, panie żołnierzu, cóż znowu?... Cóż znowu?!<br>Patrzył na Kazimierza podejrzliwie.<br>- Pewnie, że sprawiedliwa... ale może i nazbyt okrutna!<br>- Ja, panie żołnierzu, pasy darłbym i solą podsypywał! - wrzasnął gospodarz i groźnym okiem łypał na prawo i lewo, jakby szukając, na kim by tej okropnej dopełnić grozy.<br>- Do licha! Anibym pomyślał, panie Kipiński, żeś taki zawzięty!<br>- To plemię