samej porze dnia na księżyc. Niestety w moim życiu nie było nikogo takiego. Wprawdzie znałem Elizę, o której często rozmyślałem, lecz nasza znajomość była układem czysto koleżeńskim. Na dodatek nawał służb, trzytygodniowy ZOMZ, problemy z wyjściem z jednostki spowodowały, że zaczynałem tracić kontakt z tą poznaną prawie rok temu dziewczyną. Cóż z tego, że nawet w tej chwili, kiedy stałem na wieży wartowniczej, Eliza znajdowała się w odległości zaledwie trzydziestu kilometrów stąd, skoro widywałem się z nią raz na trzy miesiące. Liczyłem na to, że teraz, kiedy zostałem już obcięty, znacznie łatwiej będzie mi wydostać się na przepustkę. Zamierzałem więc wykorzystać