ułani już nie pędzili na swych koniach i nie tratowali upadających na ziemię, leśna piechota maszerowała teraz pod deszczami i w spiekocie, lecz śmierć i miłość dziewczyny pozostały te same, jakby wszystkie klęski, które przygniotły świat, tu jedynie, w tym kraju łatwych ofiar i łatwych złudzeń, niczego odmienić nie mogły.<br>Czar padł na salę. Wśród ciszy, której nie mącił najlżejszy oddech, wątły, dziecinny głosik Hanki Lewickiej brzmiał ze wzruszającą prostotą i czystością.<br>Śpiewała refren:<br>Nie szumcie, wierzby, nam z żalu, co serce rwie,<br>nie płacz, dziewczyno ma,<br>bo w partyzantce nie jest źle...<br>Nic nie znaczyła długa, wieczorowa suknia pieśniarki, nie