Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
kogo mówisz! - uniosła się Formoza, ale czarodziej uciszył ją gestem.
- Cierpiącym, w samej rzeczy, godzi się ulżyć - powiedział, wstając zza stołu. - Czy pan Reinmar Hagenau zechce mi pomóc?
- Oczywiście - Reynevan wstał również. - Oczywista rzecz, panie von Sagar.
Wyszli obaj.
- Oba czarowniki - zaburczał w ślad za nimi Buko. - Stary i młody. Czarcie nasienie...
*
Pracownia czarodzieja znajdowała się na najwyższej - i zdecydowanie najzimniejszej - kondygnacji wieży, z okien, gdyby nie to, że zapadł już zmrok, widać byłoby pewnie duży kawał Kotliny Kłodzkiej. Jak ocenił fachowym okiem Reynevan, pracownia była wyposażona nowocześnie. W przeciwieństwie do magów i alchemików starszej daty, z upodobaniem zamieniających swe warsztaty w
kogo mówisz! - uniosła się Formoza, ale czarodziej uciszył ją gestem.<br>- Cierpiącym, w samej rzeczy, godzi się ulżyć - powiedział, wstając zza stołu. - Czy pan Reinmar Hagenau zechce mi pomóc? <br>- Oczywiście - Reynevan wstał również. - Oczywista rzecz, panie von Sagar. <br>Wyszli obaj. <br>- Oba czarowniki - zaburczał w ślad za nimi Buko. - Stary i młody. Czarcie nasienie... <br>* <br>Pracownia czarodzieja znajdowała się na najwyższej - i zdecydowanie najzimniejszej - kondygnacji wieży, z okien, gdyby nie to, że zapadł już zmrok, widać byłoby pewnie duży kawał Kotliny Kłodzkiej. Jak ocenił fachowym okiem Reynevan, pracownia była wyposażona nowocześnie. W przeciwieństwie do magów i alchemików starszej daty, z upodobaniem zamieniających swe warsztaty w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego