brzuchaty, podchodząc. - Nie o was, panie, mi szło... Jeno o mistrza Jaskra...<br>- Jam jest - wyprostował się dumnie poeta, poprawiając kapelusik z czaplim piórkiem. - Czegóż to wam trzeba, dobry człowieku?<br>- Z całym szacunkiem - rzekł brzuchacz. - Jestem Teleri Drouhard, kupiec korzenny, starszy tutejszej Gildii. Syn mój, Gaspard, właśnie się był zaręczył z Dalią, córką Mestvina, kapitana kogi.<br>- Ha - powiedział Jaskier, zachowując wyniosłą powagę. - Gratuluję i winszuję szczęścia młodej parze. W czym jednak mogę być pomocny? Czyżby szło o prawo pierwszej nocy? Tego nigdy nie odmawiam.<br>- Hę? Nie... tego.. Znaczy się, uczta i biesiada zaręczynowa dziś wieczór będzie. Żona moja, jak się rozeszło, żeście