pisania, rachunków, przyrody uczyliśmy się po słowacku, ale gdy chodziłam do drugiej klasy, nasi nauczyciele zniknęli i pojawili się nowi. Csak magyarul, csak magyarul! - wołali. Nasza nowa pani nazywała się Roth Peroska. Roth to było nazwisko, a Peroska imię. Jedno i drugie znaczyło "czerwona", więc nazywaliśmy ją Roth-Peroska-ervena. Dla pewności. Pochodziła z Mako, gdzie po węgiersku mówiono jak trzeba, a nie jak prości Żydzi i wieśniacy w Salibach - które teraz nazywały się Szeli. Była dumna ze swego Mako i swego magyarul, którym bardzo mi imponowała. Bo myśmy w domu zawsze mówili csak magyarul, nawet w Bratysławie. Recytowałam w szkole patriotyczne