wychodzących ze Ściborowej Poręby dróg zrobiła się jaśniejsza, sympatyczniejsza, zapraszająca. Stało się to dużo szybciej niż przy użyciu samego tylko nawęzu, natychmiast niemal, a emanująca z drogi poświata była znacznie silniejsza. <br>- Tędy - wskazał Reynevan przyglądającym się z otwartymi gębami raubritterom. - To ta droga. <br>- Szlak na Kamieniec - pierwszy ochłonął Notker Weyrach. - Dobra nasza. A i wasza też, panie von Sagar. Bo to ten sam kierunek, co dom, kędy wam tak pilno. W konie, comitiva!<br>*<br>- Są - zameldował wysłany na zwiad Hubercik, opanowując tańczącego konia. - Są, panie Buko. Jadą cugiem, wolno, gościńcem w kierunku Barda. Luda ze dwudziestu, wśród nich ciężkozbrojni. <br>- Dwudziestu - powtórzył w niejakim