Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
psocie
Zamieszkała na Ochocie
I przez dwa miesiące prawie
Nie zjawiła się w Warszawie.

Był karnawał. W karnawale
Wszyscy bardzo lubią bale.
Pchła więc myśli: "Doskonale!
Bal wyprawię, lecz nie u mnie.
Trzeba przecież żyć rozumnie."
Rozpisała zaproszenia,
Że bal będzie u Szerszenia
I że właśnie on zaprasza
Na sobotę. Dobra nasza!
Szerszeń, nic nie wiedząc o tym,
Kładł się właśnie spać w sobotę,
A tu nagle mu przed ganek
Wjeżdża szereg aut i sanek.
Szerszeń pełen jest zdziwienia,
Patrzy: Co to? Zaproszenia?
"Podpis mój jest sfałszowany,
Ktoś zupełnie mi nie znany
Sobie bal wyprawił u mnie!"
A tu goście jadą tłumnie
psocie<br>Zamieszkała na Ochocie<br>I przez dwa miesiące prawie<br>Nie zjawiła się w Warszawie.<br><br>Był karnawał. W karnawale<br>Wszyscy bardzo lubią bale.<br>Pchła więc myśli: "Doskonale!<br>Bal wyprawię, lecz nie u mnie.<br>Trzeba przecież żyć rozumnie."<br>Rozpisała zaproszenia,<br>Że bal będzie u Szerszenia<br>I że właśnie on zaprasza<br>Na sobotę. Dobra nasza!<br>Szerszeń, nic nie wiedząc o tym,<br>Kładł się właśnie spać w sobotę,<br>A tu nagle mu przed ganek<br>Wjeżdża szereg aut i sanek.<br>Szerszeń pełen jest zdziwienia,<br>Patrzy: Co to? Zaproszenia?<br>"Podpis mój jest sfałszowany,<br>Ktoś zupełnie mi nie znany<br>Sobie bal wyprawił u mnie!"<br>A tu goście jadą tłumnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego