przemyka do łazienki, tam czeka, aż się ściemni, i piechotą wraca do domu.<br><br>Budzi się rześki jak zwykle, rano nocne koszmary nie mają do niego dostępu, zmory przeszłości zniknęły, patrzy czule na Joannę, która śpi jeszcze, jego wzrok ją budzi, otwiera oczy i patrzy na niego, jeszcze nie całkiem przytomna.<br>- Doktorowa dziś jakaś zapuchnięta, czyżby źle spała? - Marek pochyla się nad nią i zagląda jej wesoło w oczy.<br>- Trudno się dziwić, skoro doktor w nocy krzyki urządza, mamę woła, a żona to już niedobra? - mamrocze Joanna.<br>- Niech no sprawdzę - mówi Marek, chwyta jej nogę wystającą spod kołdry, zaczyna obgryzać, z lubością