Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
jakiś aktor z Olsztyna? Nie znałem tamtego środowiska.
Tola zaproponowała śniadanie. Wśliznąłem się za nią do kuchni i poprosiłem, żeby zrobiła chleb z masłem i jajecznicę z cebulą, tak jak lubił dziadek Bronek. Żadnej wędliny. I dużo kawy. Zobaczymy, jak przybysz zareaguje. Kiedy wróciłem, stary siedział na ławce przed domem. Dosiadłem się.
- Ładny dzień się zapowiada - zagadałem przebiegle.
Milczał.
- Chociaż po południu może spaść deszcz. Te chmurki od strony Nielbarka nie wyglądają dobrze - zasugerowałem.
Uderzyło mnie, że chociaż miasteczko obudziło się i pełne było odgłosów ludzi i pojazdów, wokół domu Toli panowała cisza. Żaden pijaczek nie dobijał się do kawiarni. Nikt nie
jakiś aktor z Olsztyna? Nie znałem tamtego środowiska. <br>Tola zaproponowała śniadanie. Wśliznąłem się za nią do kuchni i poprosiłem, żeby zrobiła chleb z masłem i jajecznicę z cebulą, tak jak lubił dziadek Bronek. Żadnej wędliny. I dużo kawy. Zobaczymy, jak przybysz zareaguje. Kiedy wróciłem, stary siedział na ławce przed domem. Dosiadłem się.<br>- Ładny dzień się zapowiada - zagadałem przebiegle.<br>Milczał.<br>- Chociaż po południu może spaść deszcz. Te chmurki od strony Nielbarka nie wyglądają dobrze - zasugerowałem.<br>Uderzyło mnie, że chociaż miasteczko obudziło się i pełne było odgłosów ludzi i pojazdów, wokół domu Toli panowała cisza. Żaden pijaczek nie dobijał się do kawiarni. Nikt nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego