wprawdzie niezbyt chętnie widziała "galicyjskiego doktora", ale ojciec znalazł sobie odpowiednie towarzystwo i zwłaszcza partnera do kart, na grę w które coraz bardziej się przestawiał. Oczywiście grę wyłącznie dla satysfakcji, nigdy o pieniądze - tak, jak przed wojną. Najwyraźniej, ojciec ostatnio uległ głębokiej depresji, później niż Angusa, ale też go chwyciło. Dosłownie zdziadział i zmarniał, nawet przestał zwracać uwagę na wygląd, on przed wojną taki pedantyczny. Agnus zaczął martwić się o niego, czuł szczere współczucie i rozumiał go. Na razie nic nie zapowiadało opcji, o których ojciec wspominał, przeciwnie, przyszłość rysowała się coraz ciemniej. Gra w karty stanowiła zapewne wspomnienie relaksu i