Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Wiersze
Rok wydania: 1995
Lata powstania: 1958-1975
przez wzgórza
Przecięte pasmem kręgosłupa szczytów.
Rozkosz jej rosła jak rozległy kraj
Rozpięty w rzekach, drogach i podróżach.

Wołała z siebie - jak z głębi równiny,
Krzyczała siebie - jakby tworząc pułap
Stromego nieba. Pogodna i czuła
Do ziarnek włosów, do kropelki śliny.

Aż ogłuszony jej szczęściem - przebity
Strzałką języka drżącego, raniony
Drab począł tonąć. A więc poczuł śmierć -
To były z filcu utoczone dzwony.

"Cóż jeszcze mogę darować ci, Słodka?
Jaką pieszczotą skaleczyć tę noc?''
"Niech mnie z twej ręki śmierć ostra napotka,
Niech na tej nocy zamknie się mój los.''

Ciął ją szeroko, z przestrachem i bólem,
Szedł od stygnącej jak
przez wzgórza<br>Przecięte pasmem kręgosłupa szczytów.<br>Rozkosz jej rosła jak rozległy kraj<br>Rozpięty w rzekach, drogach i podróżach.<br><br>Wołała z siebie - jak z głębi równiny,<br>Krzyczała siebie - jakby tworząc pułap<br>Stromego nieba. Pogodna i czuła<br>Do ziarnek włosów, do kropelki śliny.<br><br>Aż ogłuszony jej szczęściem - przebity<br>Strzałką języka drżącego, raniony<br>Drab począł tonąć. A więc poczuł śmierć -<br>To były z filcu utoczone dzwony.<br><br>"Cóż jeszcze mogę darować ci, Słodka?<br>Jaką pieszczotą skaleczyć tę noc?''<br>"Niech mnie z twej ręki śmierć ostra napotka,<br>Niech na tej nocy zamknie się mój los.''<br><br>Ciął ją szeroko, z przestrachem i bólem,<br>Szedł od stygnącej jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego