Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
śniadanie... Tylko z czego? Są jeszcze płatki owsiane, lecz nie ma mleka. Całe szczęście, że w cukierniczce w kredensie przetrwało kilkanaście kostek cukru. Miód! Pół słoika lipowego miodu z zeszłego roku, wciśniętego w kąt półki...
Julia jak zawsze zajmuje się wszystkim...
"Warszawa skapitulowała... Niemcy weszli..."
Zimno przeszyło cię na wskroś... Dreszcze. Szybko narzuć szlafrok i po- dejdź do okna. Na pustej ulicy drżą porozrzucane, brudne gazety. Wiatr porusza firanką w otwartym oknie naprzeciwko. Czarny kulejący pies z podwiniętym ogonem przebiegł jezdnię. Ogląda się raz po raz trwożnie, jakby go ścigał hycel.
Z tamtej strony usłyszała daleki pomruk, zwielokrotnione echo szumu morza
śniadanie... Tylko z czego? Są jeszcze płatki owsiane, lecz nie ma mleka. Całe szczęście, że w cukierniczce w kredensie przetrwało kilkanaście kostek cukru. Miód! Pół słoika lipowego miodu z zeszłego roku, wciśniętego w kąt półki...<br>Julia jak zawsze zajmuje się wszystkim...<br>"Warszawa skapitulowała... Niemcy weszli..."<br>Zimno przeszyło cię na wskroś... Dreszcze. Szybko narzuć szlafrok i po- dejdź do okna. Na pustej ulicy drżą porozrzucane, brudne gazety. Wiatr porusza firanką w otwartym oknie naprzeciwko. Czarny kulejący pies z podwiniętym ogonem przebiegł jezdnię. Ogląda się raz po raz trwożnie, jakby go ścigał hycel.<br> Z tamtej strony usłyszała daleki pomruk, zwielokrotnione echo szumu morza
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego