Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
nerwowo po pokoju. Miała podkrążone oczy i niespokojnie bębniła palcami prawej ręki o lewą dłoń. Jewdokia sprowadziła Sieńkę i dwiema dorożkami, z matką i Krysią, pojechaliśmy na stację. Ojciec nosił jeszcze rękę na temblaku, został więc w domu z Anną Stiepanowną.

Dosyć długo spacerowaliśmy po peronie, gdyż pociąg się spóźnił. Drezyną przejechał pan Kociubiński i ukłonił się matce po wojskowemu przykładając palce do daszka. Torami przeszedł brodaty kolejarz, w którym rozpoznałem jednego z tych, co odwiedzali ojca. Z okna budynku stacyjnego ktoś zawołał go po nazwisku:

- Hej, Winniczenko!

Przypomniało mi się, że w Nowych Sokolnikach po aresztowaniu Gawriły ojciec powiedział do
nerwowo po pokoju. Miała podkrążone oczy i niespokojnie bębniła palcami prawej ręki o lewą dłoń. Jewdokia sprowadziła Sieńkę i dwiema dorożkami, z matką i Krysią, pojechaliśmy na stację. Ojciec nosił jeszcze rękę na temblaku, został więc w domu z Anną Stiepanowną.<br><br>Dosyć długo spacerowaliśmy po peronie, gdyż pociąg się spóźnił. Drezyną przejechał pan Kociubiński i ukłonił się matce po wojskowemu przykładając palce do daszka. Torami przeszedł brodaty kolejarz, w którym rozpoznałem jednego z tych, co odwiedzali ojca. Z okna budynku stacyjnego ktoś zawołał go po nazwisku:<br><br>- Hej, Winniczenko!<br><br>Przypomniało mi się, że w Nowych Sokolnikach po aresztowaniu Gawriły ojciec powiedział do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego