ożył czym prędzej <page nr=187>.<br>Deszcz przestał padać i gwiazdy, doskonale wymyte, przeto jak gdyby jaśniejsze, zaczęły mrugać ponad światem. A w obozie zapłonęło ognisko, również jak gwiazda. Godzina była dziesiąta.<br>Adaś, należycie osuszony, wydobył z kieszeni papiery i również je suszył. Potem odbywszy cichą naradę z komendantem "wziął słowo i rzekł":<br>- Dziękuję wam, najdroższe chłopaki, żeście uratowali życie mnie i temu panu...<br>- Nie ma za co! - oznajmił tatarski czambuł.<br>- Teraz my z kolei podziękujemy jemu za to, co on uczynił... Panie! - zwrócił się do Francuza. - Nie wiem, kim pan jest... Ale teraz wiemy wszyscy, że jest pan prawdziwym Francuzem. Sam w śmiertelnym