Rurańska ożywiała pchnięciem ciężkiej dźwigni. W jednej chwili cały dom ogarniał potworny hałas, jakby otwierały się wrota piekieł, drżały lustra i szklanki, mdlały kwiaty w donicach, czasem spadał wypchany łeb odyńca, którego Hubert ustrzelił blisko domu, za pasieką. <br>Któregoś dnia zbudził mnie wcześniej, kazał się ubrać i wyjść przed dom. Dzik leżał pod dębem, ledwo go przytachali z lasu, szczeciniasta sierść dymiła jak parowóz. Hubert wypił łyk jałowcówki z metalowego kieliszka i przyłożył do gardła płaskie urządzenie. Zaczął mówić, ale usłyszałem tylko brzęczący, metaliczny hałas, podobny do dźwięku, jaki wydaje elektryczna maszynka do golenia. <br>W roku objęcia w dzierżawę leśniczówki w