Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
jej głosie zabrzmiała troska - Nie bardzo?
- Przeciwnie - zaprzeczyłem. - Wszystko w porządku. Dlaczego uważasz, babciu, że - nie bardzo? Wyjęła z torebki lorgnon i przyjrzała mi się uważnie:
- Zdupysiały mi trochę wyglądasz.
- Ależ nie. Raczej - wzruszony.
- I cóż to cię tak wzruszyło?
- To, że cię znowu widzę. I to taką, jak... dawniej.
- E tam, takie gadanie. Pierdolajdum klajstrum, mój drogi - uśmiechnęła się trochę ironicznie, chowając lorgnon. - Przecież mnie prawie nie pamiętasz. Mały byłeś, kiedy ojciec odszedł od matki, a potem zabrał cię na wieś. A kiedy wróciłeś stamtąd, to i umarłam wkrótce.
- Ale ciągle przecież żyłaś w naszych rozmowach.
- O, i któż to tak
jej głosie zabrzmiała troska - Nie bardzo? <br>- Przeciwnie - zaprzeczyłem. - Wszystko w porządku. Dlaczego uważasz, babciu, że - nie bardzo? Wyjęła z torebki lorgnon i przyjrzała mi się uważnie:<br>- Zdupysiały mi trochę wyglądasz. <br>- Ależ nie. Raczej - wzruszony. <br>- I cóż to cię tak wzruszyło? <br>- To, że cię znowu widzę. I to taką, jak... dawniej.<br>- E tam, takie gadanie. Pierdolajdum klajstrum, mój drogi - uśmiechnęła się trochę ironicznie, chowając lorgnon. - Przecież mnie prawie nie pamiętasz. Mały byłeś, kiedy ojciec odszedł od matki, a potem zabrał cię na wieś. A kiedy wróciłeś stamtąd, to i umarłam wkrótce. <br>- Ale ciągle przecież żyłaś w naszych rozmowach. <br>- O, i któż to tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego