Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
marsz.
Byle do następnego lasu.
No i raz trafił nam się taki podlasek zagajniczek.
I nic innego wkoło.
A słońce już pnie się po niebie...
Tak, proszę pana.
0 czym to ja mówiłem?...
Tam, do licha!
0 czym to ja mówiłem!
Wszyscy diabli z moją pamięcią!
0 czym to ja?...
Ech, mniejsza.
Nieważne... - strzepnął ręką, jakby chciał otrząsnąć z siebie irytację, uśmiechnął się bezradnie i powtórzył: - Nieważne...
- Mówił pan, że słońce akurat wschodziło, kiedy pański pułk trafił na zagajnik.
- A, właśnie! Siedemset koni, wyobraża pan sobie, co to jest?
A tu trochę olszyny, trochę tych brzózek, sosenek na piachu.
I nic
marsz.<br>Byle do następnego lasu.<br>No i raz trafił nam się taki podlasek zagajniczek.<br>I nic innego wkoło.<br>A słońce już pnie się po niebie...<br>Tak, proszę pana.<br>0 czym to ja mówiłem?...<br>Tam, do licha!<br>0 czym to ja mówiłem!<br>Wszyscy diabli z moją pamięcią!<br>0 czym to ja?...<br>Ech, mniejsza.<br>Nieważne... - strzepnął ręką, jakby chciał otrząsnąć z siebie irytację, uśmiechnął się bezradnie i powtórzył: - Nieważne...<br>- Mówił pan, że słońce akurat wschodziło, kiedy pański pułk trafił na zagajnik.<br>- A, właśnie! Siedemset koni, wyobraża pan sobie, co to jest?<br>A tu trochę olszyny, trochę tych brzózek, sosenek na piachu.<br>I nic
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego