zimy nie pomrugasz. <br>- Niżnik.<br>- Panna!<br>- Wyżnikiem po niej! Panna wydymanna! Biję i ha, ha, jeszcze serca mam, na czarną godzinę ukryte! Niżnik, krzyżka, kralka...<br>- I trumfem po niej! Kto nie ściąga kozery, ten jest cztery litery. I w kule! Aha, Zoltan? Tum cię w miętkie trafił!<br>- Widzieliście go, gnoma pieprzonego. Ech, wziąłbym pałę...<br>Nim Zoltan zrobił użytek z pały, z lasu dobiegł ich przeraźliwy wrzask.<br>Geralt zerwał się pierwszy. Zaklął w biegu, bo kolano znowu przeszył mu ból. Tuż za nim pospieszył Zoltan Chivay, chwyciwszy z wozu swój omotany kocimi skórkami miecz. Percival Schuttenbach i reszta krasnoludów biegli za nimi, uzbrojeni