Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
chwilę ze słabością, wreszcie westchnął:
- Niech będzie moja krzywda. Opowiadaj.
- Czytałem taką jedną knipę od Łapy, naukową. Eee, ty nie słuchasz...
- Słucham, słucham - przestraszył się Salisz.
- Gwiazdy, bracie, są różne. Do tych najbliższych to będzie dobre kilka milionów kilometrów.
- Milionów?
- Milionów. I więcej.
- To dalej niż do Ameryki, jej Bohu.
- Ech, jak tysiąc razy do Ameryki.
- Ciebie koncy, mów, mów dalej. Okrągła z natury twarz Salisza była niezdrowo zaczerwieniona. Słuchał łapczywie, a oczy jego krążyły nieustannie w swoich orbitach. Wykonywał jakieś dziwne, gorączkowe ruchy: potrząsał barkami, chwytał się za sczerniałe od torfu stopy, wiercił się w miejscu, kolebiąc tułowiem z boku
chwilę ze słabością, wreszcie westchnął:<br>- Niech będzie moja krzywda. Opowiadaj.<br>- Czytałem taką jedną knipę od Łapy, naukową. Eee, ty nie słuchasz...<br>- Słucham, słucham - przestraszył się Salisz.<br>- Gwiazdy, bracie, są różne. Do tych najbliższych to będzie dobre kilka milionów kilometrów.<br>- Milionów?<br>- Milionów. I więcej.<br>- To dalej niż do Ameryki, jej Bohu.<br>- Ech, jak tysiąc razy do Ameryki.<br>- Ciebie koncy, mów, mów dalej. Okrągła z natury twarz Salisza była niezdrowo zaczerwieniona. Słuchał łapczywie, a oczy jego krążyły nieustannie w swoich orbitach. Wykonywał jakieś dziwne, gorączkowe ruchy: potrząsał barkami, chwytał się za sczerniałe od torfu stopy, wiercił się w miejscu, kolebiąc tułowiem z boku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego