nagle kurtyna wodna w poziomie, rozpyliłam po całym pomieszczeniu coś jakby lodowatą mżawkę, puściłam, na szczęście nie na siebie, a obok, bicz wodny z wrzątku i wreszcie udało mi się jakoś zapanować nad tą origą wynalazków. Za najstosowniejszy strój uznałam duży ręcznik frotté, zjadłam banana i zabrałam się do pracy.<br>Entourage mnie nieco rozpraszał, ale charakter zawsze miałam odporny na luksusy, bez trudu więc pogodziłam się z poziomem finansowym wnętrza. Na oko rzecz biorąc, taniej niż za pół miliona duńskich koron nie dałoby się czegoś takiego urządzić, ale w końcu nie ja za to wszystko płaciłam, nie moja rzecz. Moją rzeczą