przejawem poglądu, że wartości etyczne nie są obiektywne, lecz że zobowiązują - zależnie od tego, czy człowieka widzą, czy nie widzą.<br>Na gruncie chrześcijańskim świadomość tego typu jest tym trudniejsza do zrozumienia, że przecież pomiędzy człowiekiem konkretnym a ideałem człowieka ucieleśnionym w Chrystusie zachodzi olbrzymi dystans, dystans, o którym przypomina tekst Ewangelii, liturgii mszalnej, nie mówiąc już o rachunku sumienia. W tych perspektywach czymś zupełnie naturalnym staje się poczucie wspólnoty z wychowankiem oparte o wzajemny trud uczłowieczenia zwierzęcia w sobie i innych. Bądźmy realistami. Bądźmy zatem wobec wychowanków normalnymi ludźmi, a nie jak istota, co to "zażenowana swym anielstwem, udaje dosyć źle