Typ tekstu: Książka
Autor: Adam Czerniawski
Tytuł: Narracje ormiańskie
Rok wydania: 2003
Lata powstania: 1956-1986
się, że deszcz spadnie, i żałowałem, że nie miałem ze sobą płaszcza. Pamiętam, że szedłem Rue Gabrielle, że błądziłem trochę, że parę razy przemaszerowałem Rue d'Orsel, że wreszcie znalazłem się na Place St. Pierre u stóp schodów wiodących do Sacré Coeur.
ON: Banalny podróżnik z pana.
JA: Nie dosłyszałem.
ON: "Fenomenalny kobieciarz z pana" - powiedziałem.
JA: Dziękuję. Powoli zacząłem się wspinać po schodach. Zatrzymywałem się kilkakrotnie, siadając na ogrodowym krzesełku, by złapać oddech. Przysłuchiwałem się rozmowom tubylców, ale umykałem, jak tylko zbliżała się babcia z biletami. Potem czas jakiś siedziałem na skwerze, przy którym stoi kościół św. Jana. Aż zapalili lampy
się, że deszcz spadnie, i żałowałem, że nie miałem ze sobą płaszcza. Pamiętam, że szedłem Rue Gabrielle, że błądziłem trochę, że parę razy przemaszerowałem Rue d'Orsel, że wreszcie znalazłem się na Place St. Pierre u stóp schodów wiodących do Sacré Coeur.<br>ON: Banalny podróżnik z pana.<br>JA: Nie dosłyszałem.<br>ON: "Fenomenalny kobieciarz z pana" - powiedziałem.<br>JA: Dziękuję. Powoli zacząłem się wspinać po schodach. Zatrzymywałem się kilkakrotnie, siadając na ogrodowym krzesełku, by złapać oddech. Przysłuchiwałem się rozmowom tubylców, ale umykałem, jak tylko zbliżała się babcia z biletami. Potem czas jakiś siedziałem na skwerze, przy którym stoi kościół św. Jana. Aż zapalili lampy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego