Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 47
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
niczego nie widział. Ochrzaniłam tego faceta, że mi teraz zawraca głowę, zamiast mi pomóc. A on mi na to, że to normalka na tym placu. Boże, gdzie ja jestem? Na szczęście zjawili się znajomi z samochodem. Pojechaliśmy do jakiegoś komisariatu. Siedział jakiś policjant, nie był zupełnie wzruszony moim zdenerwowanym głosem. Flegmatycznym głosem informował mnie, że tygodniowo kradną tutaj 250 samochodów. Mówiłam coś o blokadach i policyjnym pościgu. Patrzył na mnie z politowaniem. Już wówczas wiedziałam., że straciłam swoje auto na dobre.

Byłam bezsilna

Maria C. z całą rodziną wracała do domu PKS-em. Z autobusu telefonowała do znajomych o pomoc. - W
niczego nie widział. Ochrzaniłam tego faceta, że mi teraz zawraca głowę, zamiast mi pomóc. A on mi na to, że to normalka na tym placu. Boże, gdzie ja jestem? Na szczęście zjawili się znajomi z samochodem. Pojechaliśmy do jakiegoś komisariatu. Siedział jakiś policjant, nie był zupełnie wzruszony moim zdenerwowanym głosem. Flegmatycznym głosem informował mnie, że tygodniowo kradną tutaj 250 samochodów. Mówiłam coś o blokadach i policyjnym pościgu. Patrzył na mnie z politowaniem. Już wówczas wiedziałam., że straciłam swoje auto na dobre.<br><br>&lt;tit&gt;Byłam bezsilna&lt;/&gt;<br><br>Maria C. z całą rodziną wracała do domu PKS-em. Z autobusu telefonowała do znajomych o pomoc. - W
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego