Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
panie Janie, niech pan sam osądzi.
Jassmont kurtuazyjnie milczał. Boczkowski wstał. Co on usiłuje mi tak rozpaczliwie powiedzieć - pomyślał Jassmont. A głośno zapytał: - Czy ma pan, szefie, jakieś zastrzeżenia do mojej osoby?
- Zastrzeżenia to za mocne słowo, ale uwagi, tak, o, na ten przykład powiem wprost, panie Janie, ten krawat. Fularowy krawat, pan wie, co to teraz znaczy. To jak kapelusz fasonu eden, pan to rozumie?
Zdezorientowany Jassmont popatrzył na masywną sosnową belkę na suficie. Stara i ciemniejsza od innych, złociło się na niej kilka kropel zastygłej żywicy. Wyglądały jak duże łzy, po suficie biegały sprężyste cienie, parskały za oknem konie
panie Janie, niech pan sam osądzi.<br>Jassmont kurtuazyjnie milczał. Boczkowski wstał. Co on usiłuje mi tak rozpaczliwie powiedzieć - pomyślał Jassmont. A głośno zapytał: - Czy ma pan, szefie, jakieś zastrzeżenia do mojej osoby?<br>- Zastrzeżenia to za mocne słowo, ale uwagi, tak, o, na ten przykład powiem wprost, panie Janie, ten krawat. Fularowy krawat, pan wie, co to teraz znaczy. To jak kapelusz fasonu eden, pan to rozumie? <br>Zdezorientowany Jassmont popatrzył na masywną sosnową belkę na suficie. Stara i ciemniejsza od innych, złociło się na niej kilka kropel zastygłej żywicy. Wyglądały jak duże łzy, po suficie biegały sprężyste cienie, parskały za oknem konie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego