Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
To i dobrze - mówi półgłosem. - Chwała Bogu, że mnie tak wszystko boli. Głos jego swobodnie wspina się do góry, potem, cały oszklony brzmieniem metalu, zacicha gdzieś w ciemnościach. Ociężała senność wpełza na chłopca, przykrywając go miękką i grubą tkaniną.
- Ja wiedziałem, że tu nic nie ma - szepce Polek. - Ja wiedziałem. Gdzieś w górze zaszumiało przeciągle, jakby wielki las ogromnych jodeł pochylił się przed wiatrem.
- Teraz wszystko rozumiem. Pod niebem tych ciemności, tej nocy ostatniej gra młyn daleki, którego kamienie uczyniono z gwiazd zagasłych.
- Jaka szkoda, że wszystko rozumiem. Jaka szkoda. Usypia powoli z zapachem lasu w ustach. Jest mu tak smutno
To i dobrze - mówi półgłosem. - Chwała Bogu, że mnie tak wszystko boli. Głos jego swobodnie wspina się do góry, potem, cały oszklony brzmieniem metalu, zacicha gdzieś w ciemnościach. Ociężała senność wpełza na chłopca, przykrywając go miękką i grubą tkaniną.<br>- Ja wiedziałem, że tu nic nie ma - szepce Polek. - Ja wiedziałem. Gdzieś w górze zaszumiało przeciągle, jakby wielki las ogromnych jodeł pochylił się przed wiatrem.<br>- Teraz wszystko rozumiem. Pod niebem tych ciemności, tej nocy ostatniej gra młyn daleki, którego kamienie uczyniono z gwiazd zagasłych.<br>- Jaka szkoda, że wszystko rozumiem. Jaka szkoda. Usypia powoli z zapachem lasu w ustach. Jest mu tak smutno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego