Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
razem w ciszy, która nastała, nie zjawił się anioł; za to zegar wybił pomału i dobitnie dziewiątą. Proboszcz wstał.
- Jutro zaczynam tydzień od objazdu wiosek. Pan docent już się zorientował w terenie. - Przetrze nos wierzchem dłoni. - Warto by zajść do oberży "Pod Siwym Koniem", co ją niepotrzebnie na "restaurację" przemianowali... Gospodarz to amator pamiątek z ostatniej wojny... Znoszą mu ludziska, co więcierz po dnie jeziora, co lemiesz spod roli wywlecze. - Śmieje się szeroko.
- A on płaci... przy ladzie. Jutro w oberży dzień spokojny... No, z Bogiem.
- Dobranoc, księże proboszczu... Nie wiem, jak dziękować...
Kiedy wstępował po schodach, dzień wydał mu się
razem w ciszy, która nastała, nie zjawił się anioł; za to zegar wybił pomału i dobitnie dziewiątą. Proboszcz wstał. <br>- Jutro zaczynam tydzień od objazdu wiosek. Pan docent już się zorientował w terenie. - Przetrze nos wierzchem dłoni. - Warto by zajść do oberży "Pod Siwym Koniem", co ją niepotrzebnie na "restaurację" przemianowali... Gospodarz to amator pamiątek z ostatniej wojny... Znoszą mu ludziska, co więcierz po dnie jeziora, co lemiesz spod roli wywlecze. - Śmieje się szeroko. <br>- A on płaci... przy ladzie. Jutro w oberży dzień spokojny... No, z Bogiem. <br>- Dobranoc, księże proboszczu... Nie wiem, jak dziękować... <br>Kiedy wstępował po schodach, dzień wydał mu się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego