Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Wielka, większa i największa
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1960
nawet na chwilę, tak jak ktoś, kto bezskutecznie chce sobie przypomnieć
swój sen.

W końcu nagle się ocknął.

- O rany! - krzyknął. - Ika! Za dwadzieścia ósma.

Talerze już stały na stole, a na czole ciotki Dydaktyki
rysowała się pierwsza, delikatna jeszcze zmarszczka - gdy wbiegli
na werandę restauracji.

- Ósma za minutę! - krzyknął Groszek zwycięsko.

- Fakt - przyznał Rudy.

A więc czoło ciotki Dydaktyki rozpromieniło się, oczy zaś zabłysły
na widok uśmiechu Rudego. I nikt nic na to nie mógł poradzić, że
ciotka w ową złotą swoją i rudą jesień rzeczywiście wypiękniała.

Kolacja była - jak mówią - prima. Ale jakoś nikt poza
Rudym nie miał apetytu
nawet na chwilę, tak jak ktoś, kto bezskutecznie chce sobie przypomnieć <br>swój sen.<br><br>W końcu nagle się ocknął.<br><br>- O rany! - krzyknął. - Ika! Za dwadzieścia ósma.<br><br>Talerze już stały na stole, a na czole ciotki Dydaktyki <br>rysowała się pierwsza, delikatna jeszcze zmarszczka - gdy wbiegli <br>na werandę restauracji.<br><br>- Ósma za minutę! - krzyknął Groszek zwycięsko.<br><br>- Fakt - przyznał Rudy.<br><br>A więc czoło ciotki Dydaktyki rozpromieniło się, oczy zaś zabłysły <br>na widok uśmiechu Rudego. I nikt nic na to nie mógł poradzić, że <br>ciotka w ową złotą swoją i rudą jesień rzeczywiście wypiękniała.<br><br>Kolacja była - jak mówią - prima. Ale jakoś nikt poza <br>Rudym nie miał apetytu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego