Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Wielka, większa i największa
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1960
mądre.

- Nieźle to przemyślałaś - przyznał. - Idziemy!

I poszli, starając się dla dodania sobie otuchy głośno tupać butami.
Tylko że na tej promienistej i gąbczastej (choć twardej
niby) podłodze i tak nic z tego nie wychodziło.

Tym razem przez zarysowaną zielonym światłem "przechodnią"
ścianę jako pierwsza przeszła do niebieskiego korytarza Ika. Groszek
jednak trzymał się jej tak blisko, że ani na chwilę nie znikła mu
cała z oczu.

Zielone światło teraz wiodło ich w przeciwną niż przedtem stronę
korytarza. Szli za nim - coraz wolniej jednak, coraz niechętniej.
Migotało niby wesoło. Zapraszało jakby: "no proszę, no chodźcie".
Ale oni - nie bardzo nawet o
mądre.<br><br>- Nieźle to przemyślałaś - przyznał. - Idziemy!<br><br>I poszli, starając się dla dodania sobie otuchy głośno tupać butami. <br>Tylko że na tej promienistej i gąbczastej (choć twardej <br>niby) podłodze i tak nic z tego nie wychodziło.<br><br>Tym razem przez zarysowaną zielonym światłem "przechodnią" <br>ścianę jako pierwsza przeszła do niebieskiego korytarza Ika. Groszek <br>jednak trzymał się jej tak blisko, że ani na chwilę nie znikła mu <br>cała z oczu.<br><br>Zielone światło teraz wiodło ich w przeciwną niż przedtem stronę <br>korytarza. Szli za nim - coraz wolniej jednak, coraz niechętniej. <br>Migotało niby wesoło. Zapraszało jakby: "no proszę, no chodźcie". <br>Ale oni - nie bardzo nawet o
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego