lekko.<br>Oczy Ilony duże, ciemne, omroczone rzęsami, spoglądały bez zmrużenia. Gniewało go to. Natarczywe, dociekające spojrzenie.<br>- Tak jak jej kazał ten dureń fotograf - żachnął się upuszczając kartonik na biurko, bo usłyszał na werandzie kroki i głos czokidara, który zapewniał, że sab już od godziny powrócił. Tak, to musiał być Trojanowski.<br>- Hallo, cóż tak siedzisz o suchym pysku? - wołał od progu. - Sezamie, otwórz się - pociągnął oburącz za uchwyty rzeźbionej skrzyni i z uznaniem witał wynurzające się spod wieka szyjki pękatych butelek.<br>- Nie witasz się? - spytał Istvan.<br>- Lubisz chiński ceremoniał? "Hallo'' ci nie wystarczy? No, to pozwól - złożył dłonie jak do modlitwy i