Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
lekko uchylone drzwi. Chwilę stał w bezruchu, nasłuchując, ale nic go nie zaniepokoiło. Skoczył w bok, ku prowadzącej na piętro drabince. Wspiął się szybko, zobaczył dziesiątki worków z mąką, poustawianych w równe rzędy jeden obok drugiego.
Wtem drzwi spichrza skrzypnęły. Do środka wszedł strażnik, ten chyba, którego Doron widział wcześniej.
- Hej! - krzyknął. - Kto tu!?
Doron stał nieruchomo, podobny raczej do rzeźbionej w pniaku figury niż człowieka. Skrzypiąca podłoga zdradziłaby każde poruszenie. Musiał więc trwać w bezruchu, obserwując strażnika i licząc, że ten nie spojrzy w górę.
Spojrzał.
W momencie, w którym otworzył do krzyku usta, Doron już spadał na niego z
lekko uchylone drzwi. Chwilę stał w bezruchu, nasłuchując, ale nic go nie zaniepokoiło. Skoczył w bok, ku prowadzącej na piętro drabince. Wspiął się szybko, zobaczył dziesiątki worków z mąką, poustawianych w równe rzędy jeden obok drugiego.<br>Wtem drzwi spichrza skrzypnęły. Do środka wszedł strażnik, ten chyba, którego Doron widział wcześniej.<br>- Hej! - krzyknął. - Kto tu!?<br>Doron stał nieruchomo, podobny raczej do rzeźbionej w pniaku figury niż człowieka. Skrzypiąca podłoga zdradziłaby każde poruszenie. Musiał więc trwać w bezruchu, obserwując strażnika i licząc, że ten nie spojrzy w górę.<br>Spojrzał.<br>W momencie, w którym otworzył do krzyku usta, Doron już spadał na niego z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego