Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
w domu z Anną Stiepanowną.

Dosyć długo spacerowaliśmy po peronie, gdyż pociąg się spóźnił. Drezyną przejechał pan Kociubiński i ukłonił się matce po wojskowemu przykładając palce do daszka. Torami przeszedł brodaty kolejarz, w którym rozpoznałem jednego z tych, co odwiedzali ojca. Z okna budynku stacyjnego ktoś zawołał go po nazwisku:

- Hej, Winniczenko!

Przypomniało mi się, że w Nowych Sokolnikach po aresztowaniu Gawriły ojciec powiedział do Frołowa:

- Dajcie znać Winniczence o tym, co zaszło.

Krysia osłaniając dłonią oczy od słońca wpatrywała się w dal i co chwila wykrzykiwała:

- O, już jedzie! Nie! Zdawało mi się... O! Teraz jedzie na pewno! Prawda, mamo
w domu z Anną Stiepanowną.<br><br>Dosyć długo spacerowaliśmy po peronie, gdyż pociąg się spóźnił. Drezyną przejechał pan Kociubiński i ukłonił się matce po wojskowemu przykładając palce do daszka. Torami przeszedł brodaty kolejarz, w którym rozpoznałem jednego z tych, co odwiedzali ojca. Z okna budynku stacyjnego ktoś zawołał go po nazwisku:<br><br>- Hej, Winniczenko!<br><br>Przypomniało mi się, że w Nowych Sokolnikach po aresztowaniu Gawriły ojciec powiedział do Frołowa:<br><br>- Dajcie znać Winniczence o tym, co zaszło.<br><br>Krysia osłaniając dłonią oczy od słońca wpatrywała się w dal i co chwila wykrzykiwała:<br><br>- O, już jedzie! Nie! Zdawało mi się... O! Teraz jedzie na pewno! Prawda, mamo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego