desek, wybiegu dla świń na trawie leżał odwrócony do nas plecami jakiś żołnierz. <br>- To tutaj! - rzekł Kotarbiński. Sierżant, widząc świniarnię i słysząc dobywające się z niej odgłosy, zagwizdał z podziwem i pokręcił głową.<br>- Siedzą, piją lulki palą. Tańce hulanki swawola. Ledwie karczmy nie rozwalą. Ha ha ha, hi hi hi. Hejże, hola! - wyrecytował i nie wiedzieć czemu splunął z obrzydzeniem na ziemię: - Ano zaraz potańcujem jeszcze! - dodał. <br>- Widzę, że po bimberku pan sierżant fazę złapał - powiedział chorąży, zbliżając się do drzwi. - No i prawidłowo, ale z tańczenia to nici, bo kobiet nie ma. Sierżant mruknął pod nosem cicho, aby nie dosłyszał