szpony na zdobyczy.<br>- Kraaa!<br>- Hej, hej, kondorze! Nie porywaj Marysi jagniątka.<br>-Che, twardy rożek wyrósł temu jagniątku. Czemu nie zakręcony, ha?<br>- Puszczaj, wariatko, bo ukręcisz! Ej! Szuuu, sio, ptaszydło!<br>Kondor zniknął w śniegach pościeli i w szamotaninie zaczął dziobać łup. Anglik obrócił się bardziej na plecy i próbował myśleć o Inkach, lecz tam, gdzie u niego było Peru, jej, Zoe, objawiał się Jukatan, a wężowy dotyk jej języka kazał także Anglikowi bez chwili zwłoki ruszać w chmurę, na poszukiwanie zaginionego miasta Machu Picchu. Zginając grzbiet, Anglik przemknął między urwiskami i znalazł się tam, gdzie zawsze pragnął pozostać, w nagiej kotlinie pośród