Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
drzwi.
- Proszę - krzyknął nie wychodząc z łazienki. Ale nikt się nie zjawił, tylko po krótkiej chwili zapukano powtórnie. Z namydloną do połowy twarzą wyszedł do przedpokoju. Zupełnie zapomniał, że wchodząc do pokoju odruchowo zamknął drzwi na klucz. Otworzył, w korytarzu stał zdenerwowany Woźniak.
- Właśnie - powiedział - przychodzę, tak jak pan kazał.
- Ja tylko prosiłem. - Kapitan chciał mu zaproponować, by zaczekał w pokoju, aż skończy się golić, ale przypomniał sobie wczorajszą pielgrzymkę chłopaka do pokoju Skowrońskiego i zrezygnował. Wytarł tylko ręcznikiem twarz z mydła, założył szybko koszulę. Woźniak stał cicho w przedpokoju.
- Niech pan siada - zaprosił go na fotel. Chwilę przyglądali się sobie
drzwi.<br>- Proszę - krzyknął nie wychodząc z łazienki. Ale nikt się nie zjawił, tylko po krótkiej chwili zapukano powtórnie. Z namydloną do połowy twarzą wyszedł do przedpokoju. Zupełnie zapomniał, że wchodząc do pokoju odruchowo zamknął drzwi na klucz. Otworzył, w korytarzu stał zdenerwowany Woźniak.<br>- Właśnie - powiedział - przychodzę, tak jak pan kazał.<br>- Ja tylko prosiłem. - Kapitan chciał mu zaproponować, by zaczekał w pokoju, aż skończy się golić, ale przypomniał sobie wczorajszą pielgrzymkę chłopaka do pokoju Skowrońskiego i zrezygnował. Wytarł tylko ręcznikiem twarz z mydła, założył szybko koszulę. Woźniak stał cicho w przedpokoju.<br>- Niech pan siada - zaprosił go na fotel. Chwilę przyglądali się sobie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego