Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
towarzystwa to i owszem. Tamta jakoś trochę spłoszona, ale nie traci rezonu. Coś czuję, że się zbiera, żeby podejść. Tego jeszcze brakowało. Wstaję i idę do wyjścia. A ta za mną. Obracam się i już chcę ryknąć: o co pani chodzi, ale ona pierwsza się odzywa. Nie pamiętasz mnie, misiaczku. Jak Boga kocham, zbaraniałem. Zwoje mi się zaczęły grzać. I uśmiechnąłem się głupio. Wiesz, mam straszne problemy, to wszystko przez to. Aż nieprzytomny jestem, a jeszcze przemęczony. Strasznie cię przepraszam. I zwoje pracują jak oszalałe, kto to, do cholery, jest, skąd ja ją znam, ale nawet małego światełeczka w tunelu, a o zielonym
towarzystwa to i owszem. Tamta jakoś trochę spłoszona, ale nie traci rezonu. Coś czuję, że się zbiera, żeby podejść. Tego jeszcze brakowało. Wstaję i idę do wyjścia. A ta za mną. Obracam się i już chcę ryknąć: o co pani chodzi, ale ona pierwsza się odzywa. Nie pamiętasz mnie, misiaczku. Jak Boga kocham, zbaraniałem. Zwoje mi się zaczęły grzać. I uśmiechnąłem się głupio. Wiesz, mam straszne problemy, to wszystko przez to. Aż nieprzytomny jestem, a jeszcze przemęczony. Strasznie cię przepraszam. I zwoje pracują jak oszalałe, kto to, do cholery, jest, skąd ja ją znam, ale nawet małego światełeczka w tunelu, a o zielonym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego