Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
podlewać, a opryskiwać. Poza swoim ogródkiem świata nie widział. Ale na przykład w domu - nic go nie obchodziło. Miałam ja palmę. Powiadam panu, palma-ogrom, wychuchana, wypielęgnowana. Aż tu widzę, że mi palma z dnia na dzień marnieje. I co pan myśli? On się do tej palmy w nocy załatwiał. Jak Boga kocham! Choć to i nieboszczyk, ale prawdę muszę powiedzieć.
- Rzeczywiście... - stwierdza pan Walczak i kiwa głową. - Rzeczywiście... No, a co z ogródkiem?
- A co ma być? Wiadomo, łobuzy jabłka rozkradają, renklody poobrywali razem z gałęziami. Czy ja, samotna kobieta, poradzę sobie z nimi? A pan wie, jak to u nas na
podlewać, a opryskiwać. Poza swoim ogródkiem świata nie widział. Ale na przykład w domu - nic go nie obchodziło. Miałam ja palmę. Powiadam panu, palma-ogrom, wychuchana, wypielęgnowana. Aż tu widzę, że mi palma z dnia na dzień marnieje. I co pan myśli? On się do tej palmy w nocy załatwiał. Jak Boga kocham! Choć to i nieboszczyk, ale prawdę muszę powiedzieć.<br>- Rzeczywiście... - stwierdza pan Walczak i kiwa głową. - Rzeczywiście... No, a co z ogródkiem?<br>- A co ma być? Wiadomo, łobuzy jabłka rozkradają, renklody poobrywali razem z gałęziami. Czy ja, samotna kobieta, poradzę sobie z nimi? A pan wie, jak to u nas na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego