Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewska Hanna
Tytuł: Tego lata, w Zawrociu
Rok: 1998
upierała się przy tym. - Nawet gdyby to był biały marmur! On tego nie zniesie! Nie rozumiesz?! To dla niego za ciężkie! Za ciężkie!
Po latach kłótni wypracowałyśmy rozsądny kompromis - piaszczystą mogiłkę otoczyło obramowanie - nie za szerokie, z jasnego marmuru.
- Przepraszam - szeptałam, przesypując piasek. - Sam wiesz, jaka ona jest. Musiała. Przepraszam.
Jak zwykle wizytę u niego zaczęłam od wyrwania posadzonych przez nią roślin, bo miałam wrażenie, że wczepiają się korzeniami w pierś Świra. Jego matka uwielbiała sadzić tam zwłaszcza krzewy. Tym razem wyrzuciłam berberysy, które Filip na pewno uznałby za potworne. Zostawiłam tylko kępę ozdobnej trawy i nieśmiertelniki. Wygładziłam potem piasek i
upierała się przy tym. - Nawet gdyby to był biały marmur! On tego nie zniesie! Nie rozumiesz?! To dla niego za ciężkie! Za ciężkie!<br>Po latach kłótni wypracowałyśmy rozsądny kompromis - piaszczystą mogiłkę otoczyło obramowanie - nie za szerokie, z jasnego marmuru.<br>- Przepraszam - szeptałam, przesypując piasek. - Sam wiesz, jaka ona jest. Musiała. Przepraszam.<br>Jak zwykle wizytę u niego zaczęłam od wyrwania posadzonych przez nią roślin, bo miałam wrażenie, że wczepiają się korzeniami w pierś Świra. Jego matka uwielbiała sadzić tam zwłaszcza krzewy. Tym razem wyrzuciłam berberysy, które Filip na pewno uznałby za potworne. Zostawiłam tylko kępę ozdobnej trawy i nieśmiertelniki. Wygładziłam potem piasek i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego