Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
dni temu wprowadziła...

- No i widzi pani, że miał mąż rację? Ja bym
nie wzięła, nie ma mowy, tak w ciemno? Nigdy.

- Teraz tak pani mówi, jakby pani zobaczyła
tę starą, to by się pani też zlitowała, jak będę
chciała wziąć węgiel, to przyjdę po klucze, powiedziała,
i tak zostało. Jednego razu ktoś dzwoni jak
na alarm, otwieram, patrzę, nie znam, stoi wypudrowana,
wypachniona, włosy pomalowane na fioletowo,
słyszała pani, jak dzieciaki ją prześladują,
że sobie w biurze kopiowym ołówkiem farbuje,
i mówi, że chce klucz do piwnicy, ja zdziwiona
mówię, że jej nie znam, a ona, że nie muszę jej
wcale
dni temu wprowadziła...<br><br>- No i widzi pani, że miał mąż rację? Ja bym <br>nie wzięła, nie ma mowy, tak w ciemno? Nigdy.<br><br>- Teraz tak pani mówi, jakby pani zobaczyła <br>tę starą, to by się pani też zlitowała, jak będę <br>chciała wziąć węgiel, to przyjdę po klucze, powiedziała, <br>i tak zostało. Jednego razu ktoś dzwoni jak <br>na alarm, otwieram, patrzę, nie znam, stoi wypudrowana, <br>wypachniona, włosy pomalowane na fioletowo, <br>słyszała pani, jak dzieciaki ją prześladują, <br>że sobie w biurze kopiowym ołówkiem farbuje, <br>i mówi, że chce klucz do piwnicy, ja zdziwiona <br>mówię, że jej nie znam, a ona, że nie muszę jej <br>wcale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego