więc wyciągi ustaw, notatki z podręczników prawniczych, zapomniane skargi komorników, teczki korespondencji w sprawie spadku Ks. Ł- i plany posiadłości doktorostwa R-, gdzie dokonane zostało słynne morderstwo w roku 19-, którego szczegóły znane są zapewne moim starszym Czytelnikom.<br>I właśnie wśród tych butwiejących zbiorów natknąłem się na rękopis Wiktora N-. Jednym tchem go przeczytawszy, natychmiast pobiegłem szukać Wuja. Szczęśliwie się złożyło, że samotny w salonie siedział (Pani Matki nie chciałem bowiem wplątywać w tę, przyznasz mi, Drogi Czytelniku, smutną i dość niedelikatną historię), więc z miejsca go zagadnąłem (o głos nie prosząc):<br>- Kto to był ten Wiktor N-?<br>Wuj Tytus, zaskoczony nieco