do zmroku,<br>Nie zwalniając nawet kroku.<br>Ani nie jadł, ani nie pił,<br>Tylko chłodem się pokrzepił.<br><br>Kiedy tak przez piachy kroczył,<br>Z pochwy naraz miecz wyskoczył<br>I pofrunął w dal z łoskotem,<br>Tarcza za nim w ślad, a potem<br>Halabarda, mknąc przed siebie,<br>Znikła szybko w nocnym niebie.<br><br>Jeż oniemiał, Jeż się zdumiał,<br>Ale zanim coś zrozumiał,<br>Jakaś siła niebywała<br>Nagle z ziemi go porwała<br>I poniosła jak źdźbło słomy<br>W świat daleki, niewiadomy.<br><br>Jeż w niezwykłym swoim locie<br>Widział gwiazd jarzących krocie,<br>A pod sobą czarną chmurę,<br>A przed sobą wielką górę<br>Niebotyczną i wyniosłą -<br>Do niej właśnie Jeża niosło.<br><br>Jeż