wschodu jaśniał złudnie,<br>A Jeż zdążał na południe,<br>Stanął właśnie na polanie,<br>Gdy znienacka, niespodzianie<br>Ujrzał tam, gdzie rzednie knieja,<br>Czarodzieja Babuleja.<br><br>Miał Babulej łeb jak skała,<br>Z nozdrzy para mu buchała,<br>Wylatywał ogień z gęby,<br>Miał ramiona jak dwa dęby,<br>Każdą nogę miał jak wieża.<br>Gdy się ocknął, spostrzegł Jeża.<br><br>Był Babulej tak potężny,<br>Że Jeż mężny i orężny<br>Zbladł - o ile jeże bledną,<br>Ale to jest wszystko jedno.<br>Rzekł Babulej: "Hej, rycerzu,<br>Hej, stalowy dzielny Jeżu,<br>Jaka moc i jaka władza<br>Do tej kniei cię sprowadza?<br>Czy przybywasz do mnie w gości,<br>Czy chcesz zabrać moje włości,<br>Czy też