Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
cały czas trzymała moją rękę w swoich, jakby w obawie, że jej się wymknie, ucieknie, potem powiedziała, że mam lodowate dłonie, jak to możliwe w taki upał, ale ona to wyciągnie, wyssie cały ten chłód, którym byłem nasączony jak gąbka, i rzeczywiście po godzinie chyba powiedziała: Zimno mi.
Od placu Katedralnego szły wycieczki, rynek wypełniał się jak naczynie wodą; tłum przenikał wszędzie: w podcienia, do sklepów, przelewał się jednostajnym szumem przez klatki schodowe, pojawiał się na kilka chwil, na sekundę, w życiu kamienic, potem znikał gdzieś w półmroku Piekarskiej i Zakątnej.
Cienie przesuwały się niedostrzegalnie, wieża ratusza przypominała teraz iglicę gigantycznego
cały czas trzymała moją rękę w swoich, jakby w obawie, że jej się wymknie, ucieknie, potem powiedziała, że mam lodowate dłonie, jak to możliwe w taki upał, ale ona to wyciągnie, wyssie cały ten chłód, którym byłem nasączony jak gąbka, i rzeczywiście po godzinie chyba powiedziała: Zimno mi. <br>Od placu Katedralnego szły wycieczki, rynek wypełniał się jak naczynie wodą; tłum przenikał wszędzie: w podcienia, do sklepów, przelewał się jednostajnym szumem przez klatki schodowe, pojawiał się na kilka chwil, na sekundę, w życiu kamienic, potem znikał gdzieś w półmroku Piekarskiej i Zakątnej. <br>Cienie przesuwały się niedostrzegalnie, wieża ratusza przypominała teraz iglicę gigantycznego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego