Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
się nie spotkają.
Jako kodę Jassmont zapamiętał incydent z dozorcą w bramie własnego domu tego samego dnia, gdy wracał tuż przed godziną policyjną. Dozorca rozklejał plakat " Juno lobt jeder" - białe pudełko papierosów na czerwonym tle.
- Panie Zdzisławie, co pan najlepszego robi? - zagadnął.
Dozorca spuścił oczy zawstydzony, ciężko zszedł z drabinki. - Kazali, mus to mus - wydukał.
- Kto panu kazał? - Jassmont niespokojnie spojrzał na ulicę.
- Jak to kto, Niemcy! A wie pan, tu będzie dzielnica niemiecka, przymierzają się wysiedlać Polaków, czysto aryjski Bezirk szykują - splunął dozorca i wrócił do swojej roboty.
Jassmont postał, pokręcił głową. - Takie świństwo w naszej bramie.
- A bo to
się nie spotkają.<br>Jako kodę Jassmont zapamiętał incydent z dozorcą w bramie własnego domu tego samego dnia, gdy wracał tuż przed godziną policyjną. Dozorca rozklejał plakat " Juno lobt jeder" - białe pudełko papierosów na czerwonym tle.<br>- Panie Zdzisławie, co pan najlepszego robi? - zagadnął.<br>Dozorca spuścił oczy zawstydzony, ciężko zszedł z drabinki. - Kazali, mus to mus - wydukał.<br>- Kto panu kazał? - Jassmont niespokojnie spojrzał na ulicę.<br>- Jak to kto, Niemcy! A wie pan, tu będzie dzielnica niemiecka, przymierzają się wysiedlać Polaków, czysto aryjski Bezirk szykują - splunął dozorca i wrócił do swojej roboty.<br>Jassmont postał, pokręcił głową. - Takie świństwo w naszej bramie.<br>- A bo to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego