Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
widząc, że otworzył oczy. - Wiek pański?
- Dziewięćdziesiąt jeden - wychrypiał, łamiąc opór języka sztywnego jak drewniany klin.
- A... to odległy, szacowny... Ale, widzę, jakiś taki mało malowniczy pan dzisiaj.
Dziewczyna wystukała parę wyrazów na notatniku przyczepionym do dłoni.
Zaglądali mu do oczu, naciągając palcami papierową skórę na policzkach, potem ściągnęli piżamę. Kazali podnieść ręce, dziewczyna schwyciła je za nadgarstki jak dwa suche badyle, a lekarz z kamienną miną przystąpił do opukiwania miejsc pod pachami.
- Boli mnie, nie mogę już wytrzymać - skarżył się tymczasem tonem żałosnym i skrzekliwym. - Może by chociaż jakąś tabletkę mocniejszą... Rozwala mnie, naprawdę, nawet nie umiem opowiedzieć...
- Hm... Na
widząc, że otworzył oczy. - Wiek pański?<br>- Dziewięćdziesiąt jeden - wychrypiał, łamiąc opór języka sztywnego jak drewniany klin.<br>- A... to odległy, szacowny... Ale, widzę, jakiś taki mało malowniczy pan dzisiaj.<br>Dziewczyna wystukała parę wyrazów na notatniku przyczepionym do dłoni.<br>Zaglądali mu do oczu, naciągając palcami papierową skórę na policzkach, potem ściągnęli piżamę. Kazali podnieść ręce, dziewczyna schwyciła je za nadgarstki jak dwa suche badyle, a lekarz z kamienną miną przystąpił do opukiwania miejsc pod pachami.<br>- Boli mnie, nie mogę już wytrzymać - skarżył się tymczasem tonem żałosnym i skrzekliwym. - Może by chociaż jakąś tabletkę mocniejszą... Rozwala mnie, naprawdę, nawet nie umiem opowiedzieć...<br>- Hm... Na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego