widząc, że otworzył oczy. - Wiek pański?<br>- Dziewięćdziesiąt jeden - wychrypiał, łamiąc opór języka sztywnego jak drewniany klin.<br>- A... to odległy, szacowny... Ale, widzę, jakiś taki mało malowniczy pan dzisiaj.<br>Dziewczyna wystukała parę wyrazów na notatniku przyczepionym do dłoni.<br>Zaglądali mu do oczu, naciągając palcami papierową skórę na policzkach, potem ściągnęli piżamę. Kazali podnieść ręce, dziewczyna schwyciła je za nadgarstki jak dwa suche badyle, a lekarz z kamienną miną przystąpił do opukiwania miejsc pod pachami.<br>- Boli mnie, nie mogę już wytrzymać - skarżył się tymczasem tonem żałosnym i skrzekliwym. - Może by chociaż jakąś tabletkę mocniejszą... Rozwala mnie, naprawdę, nawet nie umiem opowiedzieć...<br>- Hm... Na