Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
z rocznika 1903, czyli miał jedenaście lat, jak zaczęła się pierwsza wojna światowa, trzydzieści sześć, kiedy wybuchła druga, i czterdzieści dziewięć, kiedy ja się urodziłem. Prosty rachunek, od wszystkich dat odejmujemy trzy lata. Mężczyzna przede mną, na oko, mógł mieć najwyżej koło sześćdziesiątki. Ja w maju skończyłem czterdzieści osiem lat. Kiepsko się to wszystko składało do kupy. Ktokolwiek przygotował tę intrygę, miał źle w głowie.

Milczenie się przedłużało. Krowa znów odezwała się pełnym cierpienia głosem. Przybysz skoczył jak oparzony:
- Niewydojona! Od wieczora nikt nie wydoił, merde, krowa mi sie zmarnuje! Andzia! Gdzie je Andzia??! Chol-lerra jasna!
- Przyniosę, co trzeba - powiedziała
z rocznika 1903, czyli miał jedenaście lat, jak zaczęła się pierwsza wojna światowa, trzydzieści sześć, kiedy wybuchła druga, i czterdzieści dziewięć, kiedy ja się urodziłem. Prosty rachunek, od wszystkich dat odejmujemy trzy lata. Mężczyzna przede mną, na oko, mógł mieć najwyżej koło sześćdziesiątki. Ja w maju skończyłem czterdzieści osiem lat. Kiepsko się to wszystko składało do kupy. Ktokolwiek przygotował tę intrygę, miał źle w głowie. <br><br>Milczenie się przedłużało. Krowa znów odezwała się pełnym cierpienia głosem. Przybysz skoczył jak oparzony:<br>- Niewydojona! Od wieczora nikt nie wydoił, merde, krowa mi &lt;orig&gt;sie&lt;/&gt; zmarnuje! Andzia! Gdzie je Andzia??! Chol-lerra jasna! <br>- Przyniosę, co trzeba - powiedziała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego