Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
rękach, poważni wielce, pokaszlujący uroczyście... Na widok wychodzących z jadalni umilkli nagle i skłonili się głębokim, ciężkim pokotem głów długowłosych i zgarbionych grzbietów.
- Wszyscy z wezwanych jesteście? - spytał ostro pan komisarz.
Chłopi spojrzeli po sobie zakłopotani.
Z gromadki wysunęła się szczupła, czarniawa postać
- Nie przybyli jeszcze: Potoczny, Zarychta, Maj i Kołodziej...
- A to co znaczy: nie przybyli? - huknął groźnie pan Słotwiński. - Jak to być może?
- Przed godziną wezwanie pana komisarza otrzymawszy nie zdołałem zebrać wszystkich włościan na wyznaczoną porę, lecz spodziewam się, iż tamci nadejdą lada chwila...
- A ty coś za jeden? - zwrócił się dygnitarz do mówiącego.
- Deczyński... Kazimierz Deczyński, dotąd
rękach, poważni wielce, pokaszlujący uroczyście... Na widok wychodzących z jadalni umilkli nagle i skłonili się głębokim, ciężkim pokotem głów długowłosych i zgarbionych grzbietów.<br>- Wszyscy z wezwanych jesteście? - spytał ostro pan komisarz.<br>Chłopi spojrzeli po sobie zakłopotani.<br>Z gromadki wysunęła się szczupła, czarniawa postać<br>- Nie przybyli jeszcze: Potoczny, Zarychta, Maj i Kołodziej...<br>- A to co znaczy: nie przybyli? - huknął groźnie pan Słotwiński. - Jak to być może?<br>&lt;page nr=149&gt; - Przed godziną wezwanie pana komisarza otrzymawszy nie zdołałem zebrać wszystkich włościan na wyznaczoną porę, lecz spodziewam się, iż tamci nadejdą lada chwila...<br>- A ty coś za jeden? - zwrócił się dygnitarz do mówiącego.<br>- Deczyński... Kazimierz Deczyński, dotąd
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego