skrawku papieru, drgnął od nieoczekiwanego okrzyku. Pohamował odruch obrzydzenia i gniewu - pomimo wszystko w żaden sposób nie mógł się przyzwyczaić do odpychającej, makabrycznej aury jaką rozsiewał krawiec. Potem, gdy opanował się, rzekł nawet przyjaźnie:<br>- Słuchaj, Gold, zebrałem prawie cały materiał .<br><page nr=73><br>Ale ta przeklęta rzecz nie jest jednak jeszcze zupełnie wyświetlona!<br>Krawiec usiadł na brzeżku krzesła, łzawiące oczy utkwił w starego Widmara, żółte zaś ręce z ciemnofioletowymi jak u nieboszczyka paznokciami skrzyżował na piersi.<br>- Rozumiesz - ciągnął Widtnar i widać było, że nie zależy mu na uwadze swego rozmówcy ani na tym, żeby ten go zrozumiał. Zależało mu jedynie na wypowiedzeniu się, na