Brat staruszka przyjął ich serdecznie, dał im jeść,<br>uspokoił, żeby się niczego nie obawiali, bo wioska na uboczu<br>i żandarmi nigdy do niej nie zaglądają.<br> Gospodarze z zainteresowaniem wypytywali, co słychać "w<br>Polsko", współczuli wędrowcom, dowiedziawszy się, jakie<br>przeszli perypetie i cieszyli, że udało im się zbiec.<br> Nadszedł wieczór. Staszek Kula i jego koledzy byli już zbyt<br>zmęczeni, by tego samego dnia podjąć dalszą drogę. Skwapliwie<br>przystali na propozycję Słowaków, by przenocowali<br>u nich, wedle życzenia - w mieszkaniu lub w stodole. Wybrali<br>to drugie, zwłaszcza, że lipcowe noce były ciepłe, a świeże siano<br>ma swój urok.<br> Rano po śniadaniu Słowak odwiózł